wtorek, 30 lipca 2013

Gulaszowe leczo

danie autorskie 
Składniki:

- 500 g gulaszu wołowego
- 3 średnie cebule
- 3 duże ząbki czosnku
- ok. 5-6 marchewek (tu według uznania, ponieważ służą za „wypełniacz”)
- 4 zielone papryki
- kilka ogórków kiszonych (4 duże lub ok 6 mniejszych)
- średnia cukinia (lepiej większa niż mniejsza)
- 6 orzechów włoskich (ok. garści wyłuskanych)
- oliwa z oliwek
- zioła: bazylia, oregano, majeranek
- duży garnek!

4 porcje po ok. 360 kcal

1.       Mięso wołowe pokrój na kawałeczki ok. 2- lub 3-centymetrowe, żeby dobrze się zamarynowało i nie było twarde.

2.       Wrzuć mięso do miski, dodaj 3 łyżki stołowe oliwy i przypraw ziołami wedle uznania (u mnie było to ok. łyżki każdego). Jedyne, czego nie wolno dodać to sól! Mięso będzie wtedy twarde, a uwierz – nie jest potrzebna, by potrawa była smaczna :) Odstaw na pół godziny – godzinę, żeby się podmarynowało.

3.       Pokrój cebule w półksiężyce, a czosnek w drobną kosteczkę. Wrzuć je do garnka z odrobiną oliwy, by się nie przypaliły. Często mieszaj (uwaga, bo może pryskać), nie przesadzaj z wielkością ognia.

4.       Kiedy cebula i czosnek się zeszklą, dodaj mięso i duś pod przykryciem na małym ogniu przez 30-40 minut (tyle mniej więcej zajmie Ci pokrojenie warzywek).

5.       Pokrój marchewki w plasterki, ogórki i cukinię w kostkę, a paprykę w paseczki. Orzechy rozdrobnij.

6.       Sprawdź gulasz. Jeśli wygotowało się za dużo wody (poznasz po tym, że potrawa wygląda bardziej na zupę), odlej nieco. Następnie dolej trochę bardzo zimnej wody – to zmiękczy wołowinę.

7.       Dorzuć marchew i paprykę. Duś ok. 10-15 minut, a potem dorzuć ogórki, cukinię i orzechy.

8.       Nie zapominaj o mieszaniu!

9.       Teraz możesz zostawić garnek na minimalnym ogniu na jakieś pół godziny, żeby mięso na pewno zmiękło.


Smacznego :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Zaczynamy

Moja Mama nie lubiła gotować, Ja w kuchnię wsiąkłam. Pewnie mam to po Babci, ale staram się gotować lżej i nowocześniej niż ona. Czy lepiej? Nieeee. To akurat jest niemożliwe :) Ale gotuję po swojemu. Przepisy są wskazówką, nie kodeksem postępowania. Przynajmniej dla mnie. Mam wizję dań (w większości w wersji light) i chciałabym się z Wami nimi podzielić. Obiecuję, że będzie zdrowo, tanio i w miarę łatwo (jeśli lubicie kroić warzywka). Przy każdym przepisie podaję liczbę porcji (orientacyjnie), wagę, kaloryczność. Czasu przygotowania nie podam, bo go nie liczę - sama przyjemność :)

I na sam koniec - to, że kobieta (lub mężczyzna!) lubi gotować i stosuje się do moich wskazówek nie oznacza, że jest "kurą domową" czy kimś gorszym. Otwórzmy oczy na inwencję w kuchni, bo to sztuka! Nie poprzestajmy na schabowym w panierce czy pierogach ruskich. Nie wmawiajmy sobie "jesteś tym, co jesz", bo to tylko jedna ze składowych. Jedzmy zgodnie ze swoimi potrzebami - jedzenie to literatura piękna, a na to nie szkoda czasu.

Salve!